Foto: Święta Rodzina w Egipcie, autor: Jan Styka [zm. 1925]
Drodzy uczestnicy Mszy świętej w niedzielę świętej Rodziny,
Siostry i Bracia we wspólnocie wiary i Kościoła!
Święta Bożego Narodzenia skłaniają nas także do refleksji nad życiem wspólnoty rodzinnej Jezusa. Człowieka, a równocześnie odwiecznego Syna Bożego. Jezus przyszedł na świat w małej rodzinie. Był jedynym dzieckiem Maryi. Troskliwą opiekę roztoczył nad Nim Józef, mąż Maryi. Nie był on ojcem Jezusa, a tylko Jego opiekunem.
Jezus posiadał w szerszej rodzinie rówieśników, zarówno ze strony Maryi, jak też Józefa. Ewangeliści nazywają tych krewnych i powinowatych Jezusa Jego siostrami i braćmi.
W tamtym czasie, w Izraelu, małym dzieckiem i dziewczynką zajmowała się matka. Starszym dzieckiem i chłopcem zajmował się ojciec. W tym przypadku św. Józef, który uchodził za ojca Jezusa. Józef uczył chłopca pracy, którą wykonywał, to jest obróbki drewna. Przez stulecia uważano, że Józef był cieślą, stolarzem. Współcześnie pojawiają się opinie, że Józef był kamieniarzem, który wykuwał bloki kamienne, a także płyty przeznaczone na progi domów i podłogi. Miał on być zatrudniony przy budowie położonego niedaleko od Nazaretu rzymskiego miasta Seforis. Jezus pomagając Józefowi poznał trud pracy fizycznej, arkana wykonywanego przez opiekuna zawodu, a także zasady organizacji pracy w zespole.
Być może we wczesnym dzieciństwie zajmowała się też Jezusem Jego babcia. Matka Maryi św. Anna mieszkała w Jerozolimie. Mogła przecież wyprawić się na jakiś czas do córki, do Nazaretu, położonego na północy ziemi biblijnej.
Niewątpliwie Jezus otrzymał w domu wychowanie religijne. Jego matka modliła się wykonując swoje zajęcia. Nuciła pieśni religijne, które my nazywamy psalmami. W dzień szabatu Józef zabierał ze sobą Jezusa do synagogi w Nazarecie. Do domu modlitwy wchodzili mężczyźni i chłopcy, a kobiety i dziewczynki pozostawały na zewnątrz. Przez otwory okienne w ścianach synagogi widziały i słyszały one, co dzieje się wewnątrz. Jezus uczestniczył w nabożeństwie, któremu przewodniczył rabin. Był on nauczycielem wiary i objaśniał księgi Mojżesza oraz pisma Proroków. Być może rabin lub św. Józef nauczyli Jezusa sztuki czytania tekstów Pisma świętego. Były one zapisane na zwojach papirusu w języku hebrajskim. Ewangelie przekazują, że dorosły Jezus posiadał umiejętność czytania Biblii.
Drodzy uczestnicy świętego zgromadzenia!
Wiele zawdzięczamy naszym rodzicom. Uświadamiamy to sobie nieraz dopiero wiele lat po ich utracie, po ich śmierci. Wiele zdolności i umiejętności dziedziczymy po rodzicach, a także po naszych dziadkach. Rodzice stopniowo wprowadzali nas w skomplikowany świat. Pragnęli dać nam narzędzie, jakim jest wykształcenie. Starali się nas nauczyć, jak należy funkcjonować w grupie, w społeczeństwie. Przekazywali nam podstawowe zasady życia godnego człowieka: mówili o tym, co wolno i co należy czynić, ale też o tym, czego nie wolno. Uczyli więc odróżniać dobro od zła. Wskazywali na postawy szlachetne, bohaterskie, święte. Piętnowali niegodziwość i podłość, to co człowieka hańbi.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że rodzice nie zdążyli nam przekazać wszystkiego czego pragnęli. Nie zawsze też potrafili to uczynić. Dlatego jako dorastający i dorośli już samodzielnie musimy się uczyć i zastanawiać nad tym, jak żyć i czemu poświęcić własne życie.
Wspomnienie świętej Rodziny z Nazaretu: Jezusa, Maryi i Józefa, jest impulsem, aby zobaczyć na nowo znaczenie wspólnoty rodzinnej w naszej współczesności. Rodzina jest nie tylko podstawową wspólnotą, w której budzi się i rozwija nowe życie. Jest ona także środowiskiem, w którym człowiek dojrzewa emocjonalnie, społecznie, kulturowo, a także religijnie. W rodzinie dziecko uczy się współpracy z drugimi oraz miłości do małej i dużej ojczyzny. Do własnej miejscowości, regionu i kraju. W domu rodzinnym młody człowiek znajduje poczucie bezpieczeństwa, ale też nabywa umiejętność otwierania się na kontakt i przyjaźń z innymi, także z osobami spoza kręgu rodzinnego. Stąd znaczenie tej wspólnoty: stabilnej, trwałej, o relacjach życzliwych, przyjaznych, dojrzałych.
Pojawia się określenie mijającego 2020 roku jako annus horribilis (rok straszny). Niech nadchodzący 2021 roku będzie dla świata i dla naszych rodzin rokiem lepszym, czasem przezwyciężenia wrogiego człowiekowi wirusa.
Niech towarzyszy nam wzór świętej Rodziny i błogosławieństwo Syna Bożego. Proszę o to słowami kolędy: „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą”.
+Jacek Jezierski, biskup elbląski