Jesteś tutaj: Start » Kazanie podczas Mszy Krzyżma [1 IV 2021, katedra św. Mikołaja w Elblągu]

Kazanie podczas Mszy Krzyżma [1 IV 2021, katedra św. Mikołaja w Elblągu]

01.04.2021 r.

40427a0c2046bd34f817215886d2

Sprawujemy dzisiaj Mszę św., podczas której zostaną pobłogosławione oleje: chorych i katechumenów oraz konsekrowany będzie olej Krzyżma. Czynimy to w warunkach epidemii, trwającej już ponad rok i rozciągającej się właściwie na cały świat.

Narody posiadają pamięć historyczną. Kościół także. Dlatego wiemy, że w przeszłości nasze społeczeństwa trapiły różne epidemie. Określano je słowem zaraza [pestis]. Wsie, miasta, kraje, wyludniały się wówczas. Śmierć zbierała ogromne żniwo. Chorych próbowano izolować. Dziś wiemy, jak jest to trudne. Zmarłych chowano często poza używanymi wówczas cmentarzami. Daleko od miejscowości. Stawiano też krzyże o dwóch poprzecznych ramionach, tzw. karawaki. Współczesną karawakę znajdziemy na ścianie kościoła w Sztumie na rynku Starego Miasta.

Dzisiaj medycyna wie dużo więcej o różnych rodzajach zarazy. Rozwinęła się przecież i wyodrębniła epidemiologia, wirusologia itp. Zaskoczeniem są jednak ogromne rozmiary współczesnej epidemii. Przede wszystkim z racji przemieszczania się ludzi i transportu towarów. Z powodu wielkiej liczby kontaktów i relacji miedzy osobami, zwłaszcza w dużych skupiskach ludzkich. Możemy częściowo przeciwdziałać rozszerzaniu się epidemii. Poprzez zachowanie ostrożności, stosowanie środków higieny oraz respektowanie wymogów sanitarnych. Czekamy na pomoc ze strony medycyny i farmacji. Na jeszcze doskonalsze szczepionki i na znalezienie odpowiednich leków wobec Covid-19 i jego nowych odmian.

Osoby religijne stawiają sobie i innym pytania, np. czy trapiąca nas epidemia jest karą Bożą? Czy można powoływać się tutaj wprost na wypowiedzi Starego Testamentu? Trzeba się takiemu myśleniu sprzeciwić. Naturalnie istnieje w świecie zło, grzech, wynaturzenia, przemoc, barbarzyństwo, ludobójstwo, wykorzystywanie dzieci i kobiet, niewolnictwo, nienawiść wobec religii i grup etnicznych, rażąca niesprawiedliwość społeczna, manipulacja medialna i dewastacja przyrody. To wszystko nie oznacza wcale, że poprzez epidemię i cierpienia związane z chorobą Pan Bóg wymierza sprawiedliwość karząc złych, przewrotnych i zdeprawowanych. Pan Bóg nie jest Bogiem okrutnym i bezwzględnym. On nie zadaje cierpienia i nie wyrządza krzywdy. Mówiąc o pandemii, że jest karą Bożą, mijamy się z prawdą i dopuszczamy się uproszczenia.

Skąd więc bierze się epidemia? Zapewne z niedoskonałości świata i człowieka. Być może współczesna epidemia powstała w wyniku zaniedbania higieny na targu zwierząt w Wuhan. Może powstała w wyniku błędu ludzi nauki, którym coś wymknęło się spod kontroli. Może wreszcie zły człowiek, czy źli ludzie, uruchomili ten proces. A więc u jej początków był jakiś złośliwy geniusz. Gdyby tak było, to u początku epidemii stoi człowiek, ale nie Pan Bóg. Wiele rzeczy pozostaje nadal niewyjaśnionych. Nie można jednak zła i cierpienia, a tym bardziej śmierci, przypisywać Bogu, w którego wierzą chrześcijanie i Kościół, któremu my także ufamy.

Niewątpliwie epidemia jest trudnym czasem dotykającym naszego życia. Pomyślmy choćby o zaniedbaniach w systematycznej edukacji dzieci i młodzieży, a także o osobach starszych, skazanych na naturalną izolację i osamotnienie.

Nie jest łatwo być księdzem w czasie wojny, rozruchów politycznych, klęsk żywiołowych, prześladowań religijnych, kryzysów ekonomicznych. Ale też nie jest łatwo być księdzem w czasie pandemii, mody na apostazję, wobec agresji obecnej w mediach i na ulicy. Każde pokolenie posiada swoją specyfikę, swoje lęki i radości. Ważne jest, aby w trudnym czasie nie zostały pozrywane więzi wspólnoty, wzajemnego zaufania oraz braterstwa. Aby nie zdominowało nas zgorzknienie, frustracja oraz zamknięcie w wirtualnym świecie. Dotyczy to również społeczności kapłańskiej.