Drodzy uczestnicy Mszy Świętej,
zgromadzeni w przeddzień 38. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych,
Witam wszystkich obecnych, a przede wszystkim członków Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Tych, którzy tworzyli pierwszą „Solidarność”. Tych, którzy dołączyli do niej później. Tych, którzy dziś należą do „Solidarności”. Witam Pana Grzegorza Adamiuka, przewodniczącego od niedawna regionowi elbląskiemu „Solidarności”.
Św. Jan Chrzciciel jest przez chrześcijan uznawany za ostatniego proroka Starego Testamentu, ostatniego przed Chrystusem. Działalność Jana Chrzciciela miała dramatyczny finał. Działalność ta, doprowadziła do Jego śmierci. Jan Chrzciciel był, powiedzielibyśmy dziś, niepoprawny politycznie. Był, powiedzielibyśmy dziś, kimś radykalnym. Naraził się wpływowej osobie. Zapłacił wysoką cenę za krytykę obyczajów ówczesnej elity, za krytykę grupy, trzymającej władzę w Izraelu. Zresztą, była to władza bardzo ograniczona i kontrolowana przez okupantów, przez Rzymian. Zgładzenie proroka, którego uznano wcześniej za wichrzyciela i trzymano w więzieniu, było możliwe i stało się faktem.
Jan Chrzciciel występował o respektowanie podstawowych zasad moralnych, wpisanych nie tylko w religię, ale i w kulturę europejską, także przed chrześcijaństwem. Istnieją takie zasady, według których są rzeczy, których nie wolno czynić. One nie naruszają naszej wolności. One strzegą przed samowolą, swawolą, anarchią w sferze moralności, zarówno indywidualnej, jak i społecznej. Dotyczy to nie tylko kwestii życia rodzinnego, ale też społecznego, gospodarczego, również politycznego. Tak, jak istnieją rzeczy, które należy czynić, a także te, których czynić nie wolno.
Temat męczeństwa św. Jana Chrzciciela stał się inspiracją dla wielu twórców sztuki. Stąd wiele obrazów ukazujących jego ścięcie lub jego głowę na misie. Jan miał odwagę sprzeciwić się i być krytycznym wobec zła. Miał odwagę zwracać uwagę panującym. Na swój sposób, z pozycji religijnych, walczył o poprawę obyczajów.
*
38 lat temu doszło do podpisania, najpierw w Szczecinie, a później w Gdańsku, porozumień pomiędzy przedstawicielami Rządu, a Międzyzakładowymi Komitetami Strajkowymi. Robotnicy otrzymali zgodę na założenie własnych niezależnych związków zawodowych [niezależnych od rządzącej partii i od ówczesnej administracji, od ich reprezentacji w formie Centralnej Rady Związków Zawodowych).
Był to jednak początek walki o utworzenie wolnego związku, o przemiany w życiu społecznym, o respektowanie praw pracownika i obywatela. Początek zmagań o podmiotowość społeczeństwa i narodu. Początek długiej i trudnej drogi.
Po prawie 40. latach od tamtych zdarzeń, z szacunkiem spoglądamy na ich aktorów, znanych i nieznanych, na uczestników strajków i na osoby ich wspomagające. Wielu z nich już nie żyje. Dziś tkwimy w innych realiach ustrojowych, gospodarczych i politycznych. Nie mniej dziś również potrzebne są związki zawodowe, dobrze zorganizowane i kompetentne, aby mogły być poważnym partnerem w dialogu z pracodawcami i rządem. Nadal pozostaje zadaniem to, co jest istotą związków pracowniczych: troska o człowieka pracy oraz o jego prawa. Istnieją przecież obszary z wielu względów zaniedbane, strefy „dzikiego kapitalizmu”, w naszej gospodarce i handlu.
Do nas wszystkich, a więc do rządzących, do związków zawodowych, do opinii publicznej należy dążenie, które wymusi kształtowanie bardziej odpowiednich warunków pracy, pobytu i wynagrodzenia, zatrudnionych w Polsce obcokrajowców. Musimy bowiem strzec się egoizmu narodowego.