Jesteś tutaj: Start » Przemówienie sekretarza generalnego - III sesja plenarna I sde [Elbląg, 21 października 2017]

Przemówienie sekretarza generalnego - III sesja plenarna I sde [Elbląg, 21 października 2017]

08.11.2017 r.

91bb3dd368c8a1e5e43bc4d55ca5eab2

Szanowni Uczestnicy, uroczystej, III sesji Synodu Diecezji Elbląskiej  [pobierz tekst przemówienia: kliknij!]

Jest takie powiedzenie: przemijają ustroje, zmieniają się rządy i ministrowie, odchodzą dyrektorzy, a pan, jak zwykle, zawsze w komisji siedzi. Kierując się tym powiedzeniem nie muszę się przedstawiać.

1. Udział w I Synodzie DE to zaufanie
- U każdego uczestnika zakładamy pozytywne intencje.
- Każdy uczestnik cieszy się takim samym zaufaniem.
- Wolność wypowiedzi wiąże się z odpowiedzialnością.

Na III plenarnej sesji Synodu, zgromadziliśmy się w auli Wyższego Seminarium Duchownego w Elblągu. Powodem nie jest to, że jesteśmy zamknięci, tak, jak apostołowie w wieczerniku. Nie zamykamy się i nie pilnujemy drzwi z obawy przed światem, choćby to był "europejski modernizm", inaczej mówiąc, powstająca i tworząca się "nowoczesność". Jesteśmy tu z powodu gościnności i dlatego, że w najważniejszych dla kościoła lokalnego wydarzeniach bierze udział najważniejsza kościelna instytucja - Wyższe Seminarium Duchowne. Dziękujemy za gościnność i udział w przygotowaniu sesji. Dziękujemy za przygotowanie modlitwy, a księdzu biskupowi elbląskiemu za wygłoszone do nas synodalne przesłanie.

2. Działania I Synodu DE
- Wszystkie działania są jawne dla wszystkich.
- Przyjmujemy i radzimy sobie z tym, co trudne i problematyczne.
- Razem jesteśmy mądrzejsi.

I Synod diecezji elbląskiej, pełni pomocniczą rolę pasterskiej posługi biskupa, przez co włączamy się w misję prorocką, kapłańską i pasterską lokalnego Kościoła. Aby tak się stało, winniśmy wykorzystać wszystkie charyzmaty; zdolności rozeznawania, słuchania i zabierania głosu. Jakkolwiek różne są nasze odczucia, to jednak we wspólnocie, na modlitwie, w dyskusji oraz wymianie doświadczeń staramy się rozpoznać powierzoną nam odpowiedzialność. Jesteśmy na synod wezwani, ale i posłani do tych wszystkich, których spotykamy na naszej drodze.

Członkowie synodu są też pośrednikami tych, którzy może chcieliby przekazać swój głos, swoje zdanie oraz oczekiwania. Członkowie synodu, jak i poszczególnych Komisji, reprezentują środowiska w których żyją. To nie jest tak, że usiłujemy chwycić za ogon uciekający nam świat. Tak byłoby, gdyby synod tworzyli jedynie duchowni. Nie z przypadku, na synod biskup elbląski powołał was, ludzi świeckich, Was, którzy żyjecie w realnym, codziennym świecie.

3. Szanse i odpowiedzialność I Synodu DE
- Wszyscy odpowiadają za organizację, dynamikę prac.
- Nie ograniczamy się do zakresu wyznaczonej roli.
- Uczestnicy czują się nieskrępowani w przekazywania informacji zwrotnej.

Czasem, pomimo dobrej woli, możemy pobłądzić. Grozi nam niebezpieczeństwo zajęcia się tylko sobą, troską, o nasze dobre samopoczucie. Każdy człowiek winien zadbać przede wszystkim o własne zbawienie, ale skoncentrowanie się tylko na sobie, perspektywa jedynie własnego rozwoju i swojego dobra, to błąd. Nie taki jest synodalny cel. Musi on uwzględniać rzeczywistą naturę Kościoła powszechnego w wymiarach horyzontalnych i wertykalnych, partykularnych i uniwersalnych, czyli tak szerokich, jak wielowątkowo szerokie jest ludzkie życie. Z drugiej strony, poprzez nauczanie, poprzez struktury, Kościół powszechny - z natury wspólnotowy - wspomaga nas na naszej synodalnej drodze. Możemy korzystać z wiekowego dorobku Kościoła i z różnorodności form działań ewangelizacyjnych.

4. Dojrzałość I Synodu DE
- Wspólna droga ku "pełni" zadań i działań.
- Efekt zależy od wyróżniającego się udziału.
- Różnice w edukacji, zainteresowaniach, umiejętnościach, pełnionych rolach to bogactwo.

Drogi nasze krzyżują się symbolicznie, ale i rzeczywiście. Nie pójdziemy na krańce świata, (chociaż papież Franciszek na rok 2019 ma ogłosić synod dla Amazonii). My natomiast, w ramach prac synodalnych możemy zatroszczyć się o tych chrześcijan z naszych środowisk, którzy z Kościołem spotykają się tylko okazyjnie. Tzn., musimy uwzględnić, że tacy ludzie, też tworzą kolejne kręgi ludu Bożego. Może właśnie w takich momentach, gdy potrafimy się rozejrzeć, dostrzec innych, sprawdza się, jakaś nasza "dojrzałość w wierze i życiu".

5. Dojrzałe podejmowanie wyzwań w ramach I Synodu DE
- Myślenie według wiary, miłości i wspólnoty, a nie lęku.
- Synodalne zgromadzenie tworzy emocjonalne i duchowe środowisko autentycznych postaw i zachowań.
- Szanujemy nastroje synodalnych uczestników i wypowiedzi.

Istnieje jeszcze inny problem, który musimy uwzględnić. Zwracają na niego uwagę historycy i filozofowie analizując fenomeny społecznego życia. Edward Gibbon w dziele, Zmierzch Cesarstwa rzymskiego, pisał: "gdy władza w imperium rzymskim funkcjonowała niejako sama przez się, gdy prowincje dostarczały żołnierzy, a rządy prowincji były samowystarczalne, obywatelom Cesarstwa pozostawało jedynie troszczyć się już tylko o siebie samych. Przestali pielęgnować cnoty publiczne odnoszące się do obrony ojczyzny i wspólnej wolności. Niepostrzeżenie popadali >>w leniwą obojętność życia prywatnego<<" (cyt. za Delsol, s. 241).

Dobrze wiemy, jak trudno pozyskać ludzi do wspólnych działań. Jak wielkie trudności mają organizacje w rekrutacji nowych wolontariuszy, aktywistów i uczestników wspólnych inicjatyw. Jeszcze stosunkowo najbardziej aktywnie angażują się kobiety, natomiast mężczyźni wykazują dystans, nieufność oraz indywidualizm. Najtrudniej o wspólną troskę i współdziałanie. Trudno uznać pewną dojrzałość w wierze i w życiu, gdy opiera się ona, jedynie na indywidualnej duchowości, ale wspólnotowej absencji.

6. Poczucie przynależności do I Synodu DE
- Wiara rodzi poczucie wspólnoty, bliskości.
- Wspólnota szanuje dążenia poznawcze, emocjonalne, duchowe.
- Jedność obejmuje części, jesteśmy żywym organizmem..

Tezę Gibbona cytuje Hegel, podkreślając fakt, że poczucie "bezpieczeństwa, pokój i komfort życia powoduje, że ludzie interesują się wyłącznie sprawami drugorzędnymi i nieistotnymi szczegółami, grzęznąc w procedurach prawnych dotyczących własności i umów prywatnych" (s. 242). Nie mówię tego, aby narzekać. Poprzez utyskiwanie, malkontenctwo, nic dobrego się nie osiągnie. Ks. biskup prosił by nie narzekać. Chodzi mi o ukierunkowanie naszego myślenia.

W naszych czasach, kosztem wspólnych wartości oraz ideałów, podkreśla się indywidualizm, prawo do realizowanie własnych pragnień i celów. Promuje się dążenie do własnej ekspresji i zaspakajania swoich potrzeb. Angażuje to, co jest prywatne. Ceni się własne troski, przejawy prywatnego życia. Jest to zjawisko charakterystyczne dla zachodniej nowoczesności. Hannah Arendt w rozprawie o Kondycji ludzkiej pisze, że: "ludzie z pasją oddają się drobiazgom, żyjąc >>w ograniczonej przestrzeni własnych czterech ścian, pomiędzy komodą a łóżkiem, stołem a krzesłem, psem, kotem i doniczką z kwiatami" (s. 242).

Wiemy, że trzeba niezwykłego charyzmatu, zaangażowania, aby zaprosić zwłaszcza młodych ludzi do wspólnot kościelnych, parafialnych, do chórów lub dzieł miłosierdzia. Arendt dodaje charakterystyczną uwagę, że w naszych czasach: "wielkość ustąpiła miejsca urokowi". Wydaje się, że liczy się tylko to, co ma urok, choćby to była sztuczna wzniosłość, powab, który pociąga działając przede wszystkim na estetyczną zdaje się zmysłową wrażliwość człowieka. Może i nam nie trzeba lekceważyć uroku, lecz korzystać z możliwości, aby przedstawiać wyższe wartości. Np. dobra muzyka, jako źródło, - inspiracja wspólnych spotkań i działań.

7. Uczymy się uczestnicząc w I Synodzie DE
- Rozwiązywanie problemów, to zaproszenie do nauki osiągania celów.
- Niepowodzenia omawiamy i uczymy się.
- Niepowodzenie może być źródłem mądrości.
- Skupiamy się na silnych stronach i szansach.

Musimy brać pod uwagę i to, że tzw. nowoczesność nie lubi perspektywy historycznej, nawet metodycznie, odcina się od tradycji. Jest to wyzwanie dla nas. Wiemy, że nie możemy lekceważyć faktu, iż nie od wczoraj chrześcijaństwo kształtuje świat, nie musimy wypracowywać nowego wyznania wiary. Jednak w nowoczesności w której żyjemy, liczą się jednak drobiazgi, banalne intrygi, detale oraz wydarzenia sensacyjne. Gubi się natomiast to, co najważniejsze i istotne dla ludzkiej egzystencji. Wyparowało gdzieś pytanie związane z troską o sens życia.

Jaki jest punkt wyjścia. Nie musimy angażować się w tworzenie teorii, bardziej potrzebujemy skutecznej praktyki, która ożywia wspólnoty, grupy dzielenia się, powoduje, że rozwijamy się duchowo. Obserwujemy zbyt duży rozdźwięk, rozejście się życia i społecznych zachowań, od praktyki i wymagań wiary. Jak temu zaradzić?
Jak dzielić się doświadczeniem w ramach synodalnych zespołów, by chrześcijanie zdobywali się na większą przejrzystość oraz spójność poglądów i postaw? Ewangelia sama w sobie jest zdolna, by wchodzić w różne wymiary życia, lecz potrzebuje nieinwazyjnych środków, praktycznych metod, porywających wzorów oraz usprawnienia duszpasterskich metod.
Można w nieskończoność powtarzać, że wielu współczesnych ludzi, utraciło poczucie celu. Wiąże się to z utratą etosu, niektórzy nie wiedzą dokąd idą, a więc trudno im ocenić środki z jakich korzystają. Na ile więc my, widzimy pewną całość proponowaną w objawieniu przez Boga? Albo, co umyka z pola naszego widzenia?

Zastanawiam się, na ile pojawiło się w naszym myśleniu i udziale w synodzie pytanie: przecież wielu dokumentach, encyklikach, adhortacjach wypowiadali się papieże, co wiec jeszcze trzeba dodać, co my mamy wymyślać? Z drugiej strony, czy wystarczy przytaczać i powtarzać jedynie dokumenty papieskie? Czy nie trzeba je ponownie odczytać, ale tak, by je zinterpretować w perspektywie lokalnych wymiarów życia.

Takie też były wskazania papieża Jana Pawła II, gdy mówił: "Synod jest zgromadzeniem [duchownych i świeckich], w którym przeplatają się ze sobą tradycja i współczesność. Z tradycji mamy czerpać doświadczenie i uczyć się, jak rozwiązywać współczesne problemy. A jest ich wiele. Trzeba szukać skutecznych dróg dla ewangelizacji (...) i trzeba szukać adekwatnych odpowiedzi na potrzeby naszych czasów" (JP II, Przemówienie, Białystok 1991).

8. Relacje, realizm, racjonalność I Synodu DE
- Nie zmienimy wszystkich ludzi.
- Przekazujemy pozytywne informacje, tworzymy kulturę.
- Spory rozwiązujemy bezpośrednio, nie obwiniamy innych.

Drogę posługi Kościoła wyznaczył też II Sobór Watykański. Dodam, że świat który opisuje "Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym" Gaudium et spes, już w dużej mierze nie istnieje. Mówimy "dotychczas", właśnie dotychczas tak było, ale się zmieniło.

Zmiany ekonomiczne, społeczne, kulturowe, a rezultacie mentalnościowe, są tak szybkie i radykalne, że trudno orzec, które są decydujące, a które pochodne. Czy jest to eksplozja nieufności, lęk z powodu ekonomicznej niepewności oraz braku bezpieczeństwa? Niektórzy widząc skalę ekologicznych zniszczeń, braku ekologicznego miłosierdzia, martwią się o to, "co jutro będziemy jeść, co będziemy pić"? A może źródłem lęków są spiskowe idee, efektywność kłamstwa, erozja zasad i postaw? Trzeba pamiętać, że to jednak nie człowiek, lecz Bóg jest Panem świata.

Potrzeba nowego namysłu i nowych propozycji duszpasterskich. Mimo wszystko, ciągle stoi przed nami problem, jak wcielać w życie Ewangelię. Mówimy że nie możemy zamykać się przed światem, a z drugiej strony mamy przesłanie: "Starajcie się naprzód o królestwo Boże a wszystko inne będzie wam dane" (Mt 6, 25 -33; Łk 12, 31). Jak to pogodzić, jak tego dokonać? Trzeba szukać najlepszych rozwiązań, a nawet zdecydować się na ryzyko zmęczenia podejmowaną problematyką i dyskusją. Musimy się bronić przed technokracją, nieustannym działaniem różnych ideologii, stojąc na gruncie wartości, które są istotne i ważne w każdym czasie i miejscu. Wszystkie rzeczy mają swoją cenę, a człowiek ma godność, dlatego, człowiek zawsze będzie drogą Kościoła.

9. Zgłębianie problemów i celów I Synodu DE
- Mamy wspólny cel i jednego ducha.
- Wsłuchujemy się, a wystrzegamy się wymuszania postaw i decyzji.
- Na ile nasze oczekiwania zgodne są z celami synodu?

Proszę się nie dziwić, że ciągle pojawia się to samo pytanie: czy izolujemy się w naszych enklawach, czy jesteśmy w stanie wyjść do świata, który rządzi się nawet swoimi prawami?
Ewangelia chociaż zawiera duży stopień radykalizmu skierowana jest do wszystkich. To nasz problem, bowiem nie tracąc i nie wypaczając tego, co istotne w chrześcijańskim przesłaniu, musimy pochylić się nad tym, co winniśmy zmienić, co poprawić, co przyjąć, aby jako synod, odpowiedzieć na współczesne wyzwania. Dobrze czujemy się w naszej tu elitarności, ale synod ma swoje cele. Na początku, wyznaczył je ksiądz biskup. Ośmielam się tylko przypomnieć: "Synod będzie porządkował przepisy prawa partykularnego, będzie kreślił wizję dojrzałego życia chrześcijańskiego dla naszego pokolenia i środowisk w których żyjemy". Szerzej, cele synodu biskup elbląski ujął w kazaniu podczas II sesji plenarnej w Kwidzynie. Fragment cytujemy w październikowym folderze.

Czas, aby już uruchomić cały twórczy potencjał, jaki w nas spoczywa. Pracujemy w zespołach synodalnych, ale wykraczamy poza elitarność. Niezwykłą wartością jest sam fakt, gdy ludzie spotykają się w swoim zespole, gdy się razem modlą, dyskutują, wymieniają się myślami i poznają siebie. Chcemy jednak służyć ludziom w drodze do zbawienia, i to jest celem synodu. Są wolne przestrzenie, pola do zagospodarowania. Gdy porównamy Kościół do mozaiki, a siebie do kolorowego kamienia, pozostaje odnaleźć swoje miejsce, by współtworzyć tę największą całość. A nasza III, uroczysta sesja, jest potrzebna byśmy nabrali energii i radosnego zapału, byśmy potwierdzili nasz udział, przypomnieli sobie nasz unikalny cel. Jest to też wyrażenie wdzięczności za wspólną drogę oraz świętowanie wysiłku. W ten sposób tworzymy kościelny kontekst i sprzyjające warunki, możemy też liczyć na radość osiągnięcia celu.

10. Patrzenie w przyszłość I Synodu DE
- Przyszłość możliwa jest z Bogiem.
- Planowanie wyznacza konkretna decyzja i działanie.
- Skupiamy się na celu - "dojrzałość w życiu i wierze".

Trzeba nam mierzyć wysoko. Gdy mamy ambicje i chcemy lecieć do gwiazd, być może się to nie uda, ale wylądujemy na księżycu. Gdy nasze aspiracje sięgają jedynie wysokości trzeciego pietra, to gdy się to nie uda, w rezultacie wylądujemy w krzakach. Mierzmy więc wysoko i wspierajmy się nawzajem.